sobota, 5 października 2013

16




Nie miałam pojęcia co robię. Byłam taka pewna siebie jak nigdy wcześniej.Nie wiedziałam jakie konsekwencje i zachowania mogą wystąpić po amfetaminie.Był to pierwszy raz ale strasznie mi się to spodobało. Z wielki 'bananem' na twarzy poszłam po Victorię. Zdziwiła się,że tak szybko się wyrobiłam. Pociągnęłam ją za dłoń w kierunku windy. Nadal z uśmiechem wciskałam wszystkie guziki jakie były w pomieszczeniu.

-Co ty robisz?!
-Ale to zabawne. Spróbuj! - odpowiedziałam ciągle się śmiejąc
-Ty coś piłaś?- zapytałam łapiąc mnie za ramię i aby odwróciła się ku jej twarzy
-No coś ty? Ja?! - wzruszyłam i wybuchnęłam śmiechem
-Opanuj się bo winda się popsuje ! - szarpnęłam mnie jak małe niesforne dziecko i kazała trzymać ręce za sobą

Nic sobie z tego nie robiłam. Co prawda, przestałam z tymi guzikami ale nadal  nie mogłam ustać w miejscu.Kręciłam się. Kiedy nareszcie drzwi windy się otworzyły wybiegłam jak poparzona i truchtem pobiegłam z powrotem na górę by później zjechać z balustrady schodów. Wszyscy razem z Zaynem i ochroniarzami patrzyli się na mnie i śmiali w głos. Tylko Vica stała z boku trzymając się za głowę. Ja nadal miałam to gdzieś. Nie byłam w pełni świadoma. To jakby uczucie,że w twoim ciele jest inna osoba o odmiennym zachowaniu i niepohamowanej energii,która rozpiera tak bardzo, że nie panujesz nad ciałem.

Pełna ciekawości wsiadłam do auta. Oczywiście wokół mnie była cała reszta. Na dzisiejszy wieczór wynajęli coś w podobie ..limuzyny. Podali nam szampana i jakieś przekąski. Wiadomo narkotyki i alkohol tworzy mieszankę wybuchową. Mimo, wszystko po każdym wypity kieliszku sięgałam po kolejny i kolejny.
W pewnym momencie jednak chłopaki, zwrócili mi uwagę.
-Może już wystarczy?- zabrał mi kieliszek z ręki Harry
-Może nie?! - wyrwałam mu go z dłoni
-Spokojnie, Camilla chyba już wystarczająco wypiłaś, jeszcze cały wieczór przed nami.- starał się załagodzić sytuację Daddy
-Odczepcie się, mogę robić co chcę!
-Zaraz będziesz 'zalana w trzy dupy'. I będziesz nadawała się tylko do... - wydarł się na mnie loczek z pretensjami, że pije
-Dokończ! - wyrzuciłam




-Do łóżka ! - nie wytrzymałam i strzeliłam mu w twarz

Usiadłam nieco dalej od towarzystwa.Popijałam whisky bo szampan się już skończył. Byłam już troszeczkę pijana.Jednak czułam się nadal bardzo dobrze. A Hazzie należało się za to co powiedział. A Zayn, nawet nie zareagował na to. I on niby mnie kocha? Najwyraźniej już mu przeszło. Nie potrzebuję takiego chłopaka,który nawet nie umie obronić swojej ukochanej. To tylko zbędne.
Nie mogłam już wytrzymać w tym samochodzie. Dusiłam się ich obecnością.
-Paul kiedy wysiadamy?
-Już właśnie wysiadamy - odpowiedziała a limuzyna momentalnie stanęła

Wyszłam jako pierwsza i nie czekają na resztę, bez ochrony weszłam do zupełnie nieznanego mi lokalu.Nie wiedziałam nawet gdzie oddać kurtkę. Jednak to nie było potrzebne bo zabrano ją ode mnie gdy weszła na salę taneczną. Pod oknami wielki bufet. A koło sceny pełno stolików i kanap. Nieźle urządzony lokal nadawałby się na coś lepsze niż zwykła dyskotekę.
Widziałam,że idzie za mną Louis.Przyśpieszyłam i zgubiłam go gdzieś w tłumie nieznanych ludzi.
Stanęłam przed barem i poprosiłam barmana o coś mocniejszego. Podał mi kieliszek z alkoholem. Nawet nie wiem jakim. To było nie ważne. Muszę się upić. Może mi ulży.

Siedziałam samotnie przy barze. Co kawałek zerkałam w tłum czy aby nigdzie nie kręcą się chłopaki lub Victoria. Nie chcę aby mnie teraz kontrolowali bo jestem pijana. Zaraz ja nie jestem pijana.Ja po prostu piję.
Ale pijana nie jestem. Przynajmniej tak sądzę.
Niespodziewanie zjawił się przy mnie Niall.




-Teraz na pewno ci wystarczy - uśmiechnął się odstawił kieliszek na bok i usiadł obok
-Jasne przecież wszystko wiecie lepiej ode mnie.
-Na dzisiaj Ci wystarczy, przecież już ledwo się trzymasz.
Chcesz 'zaliczyć' zupełny zgon?
-A tam, nie ważne.
-Co się stało?
-Czemu tak dziwnie zareagowałaś na Harrego on chciał dla ciebie dobrze. Wiesz o tym?
-Serio? Chciał dobrze mówiąc "Będziesz nadawała się tylko do łóżka". Za kogo on mnie ma?
-Za świetną dziewczynę, która nie potrafi zrozumieć tego,że nasz przyjaciel się w niej zakochał 'po uszy'.
-Przestań, Zayn nawet na to nie zareagował i co niby tak mu na mnie zależy? No nie,ponieważ ma mnie za nic.
-Mylisz się, jesteś dla niego wszystkim dziewczyno zrozum to!
-Nie ważne.. chce być sama. Zmęczona jestem !
-Już rozumiem! No tak najpierw nadpobudliwa,energiczna i agresywna to dlatego uderzyłaś Stylesa a teraz zmęczona,ospała. Brałaś coś? Tylko nie wiem co?
-Co ty pieprzysz Niall. Nic nie brałam ! - zakrzyknęłam aż ludzie sie na mnie popatrzyli
-Cicho!Nie krzycz ludzie się patrzą - uciszał blondyn
-Nie wmawiaj mi takich rzeczy, wszyscy mnie o coś ciągle posądzają. Chcecie żeby się zmieniła, nic z tego! Zacznijcie od siebie. Będę brała bo mogę! Nie wciągam za czyjeś pieniądze tylko za swoje. Mam problemy a amfa mi pomaga zrozum.





Wstałam i zaczęłam drzeć się na całą salę. Kiedy ochłonęłam i zrozumiałam to co właśnie się stało stanęłam na środku,między wszystkimi i powiedziałam - PRZEPRASZAM!
Po czym wyszłam z lokalu po drodze odbierając rzeczy z szatni. Poszłam na pierwszy, najbliższy postój taksówek. Pan od razu zawiózł mnie do hotelu bez zbędnych pytań. Zapłaciłam tylko i bez żadnego słowa, nawet dziękuje wysiadłam,trzasnęłam drzwiami i pobiegłam prosto do wejścia. Gdy weszłam do pokoju,wyjęłam z szafy walizkę. Wrzuciłam ubrania do torby,następnie sięgnęłam do szuflady gdzie wcześniej schowałam folię z 'proszkiem'. Położyłam się na łóżku. Wzięłam białą kartkę i długopis.Zaczęłam pisać wiadomość do Zayna.





"Drogi Zaynie. 
Gdy będziesz to czytał ja będę już daleko. Wsiadam do samolotu i zaraz wylatuję. Wracam do domu. Nie mogłam dalej udawać,że świetnie sie czuje. Biorę narkotyki. Biorę bo muszę. Biorę bo to mi pomaga.Biorę bo mam problemy. Mam problemy ze sobą i ze swoim życiem. Ze sobą też. Ale nie martw się nie zrobię sobie nic. Przynajmniej na razie nie planuje. A tak na poważnie. Myślę,że gdy wrócę do domu będzie mi lepiej. Wrócę do szkoły. Potem zaczne studiować. Życie jakoś samo się potoczy. Myślę,że twoje tak samo. Victoria niech zostanie z Wami. Polubiliście ją i niech tak zostanie. Ja tu nie pasuję. Wszystko Wam tylko psuje. Nie nadaje się do życia w takiej licznej grupie. Zawsze taka byłam. Szkoda,że nam nie wyszło. Sądzę jednak,że szybko znajdziesz tą Jedyną. Jednak to nie będę ja. Z ogromnym bólem żegnam się z Tobą tym skromny listem. Życzę Wam chłopaki powodzenia róbcie to co robicie bo Wam to wychodzi. Nie rezygnujcie z tego!I jeszcze jedno przepraszam za wszystko co zrobiłam
jest mi naprawdę przykro...
-Camilla"

Schowałam list do niebieskiej koperty.Resztę amfetaminy wrzuciłam z listem i położyłam na stoliczku.Zdecydowałam,że zostawię to tutaj aby zobaczyli,wiedziałam że muszę zostawić 'za sobą' to co źle zrobiłam. Może nie będzie mnie ciągnęło do narkotyków,może to tylko jednorazowa przygoda.
Pełna obaw i lęku wyszłam pozostawiając po sobie porządek w pokoju. Po cichu i powoli, zjechałam na dół do rejestracji. Oddałam kartę i pożegnałam się tym pięknym miejscem. 

Dochodziła 7 rano. Wiedziałam,że chłopaki wrócili i na pewno już smacznie śpią więc nie martwiłam się,że gdziekolwiek ich spotkam.Stałam przed hotelem i usilnie szukałam numeru taxi.Byłam pewna,że zapisywałam numer w telefonie.
-Kurde gdzieś musi być - powiedziałam sama do siebie
-0100-0600 - usłyszałam za sobą damski głos
-Dziękuję -odwróciłam się i ujrzałam Vicę
-Wyjeżdżasz? - zapytała
-Tak, wracam do domu. Nie próbuj mnie zatrzymywać ! - od razu ogłosiłam
-Nawet nie miałam zamiaru, po tym co zrobiłaś..nie licz na kogokolwiek pomoc. Wracaj tam i ćpaj dalej!
-Tak też zrobię!- powiedziałam podniesionym głosem i poszłam do pobliskiego parku tam zadzwoniłam po taksówkę, która już 15 minut później pojawi się na miejscu a już o 8 byłam na lotnisku.

Miałam mały problem z zakupem biletów lecz pewna nieznajoma,starsza pani odstąpiłam mi swoje miejsce i już 10 minut później siedziałam w samolocie. Obawy zniknęły.Byłam pewna,że zrobiłam dobrze. Wiedziałam,że robię krok ku przyszłości. Musze myśleć o sobie o karierze i szkole. Nie mogę tkwić w miejscu.

Wieczorem wylądowaliśmy w Glasgow.
To jest moje miejsce, tu się czuje najlepiej. Dzisiaj na noc zatrzymam się tutaj. Rano zadzwonię po tatę żeby po mnie przyjechał. Bo zostało mi jeszcze parę kilometrów do Bradford.


___________________________________________
Mam nadzieje,że się podoba. Dzisiaj miałam więcej czasu więc zebrałam się i napisałam rozdział. Może nie jest on jakiś bardzo ciekawy ale jest. Czekam na komentarze i opnie - BUZIAKI :* 




6 komentarzy:

  1. Genialne. Czekam na dalsze wydarzenia. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież ona nie ćpała po raz pierwszy..W tym liście wypowiadała się jakby brała od miesiaca czy nawet wiecej...
    Ale ogólnie bardzoo fajny rozdział :)))) Paula.

    OdpowiedzUsuń
  3. #PAULA
    Wiem,że ten rozdział trochę taki NIEUDANY,dlatego bardzo przepraszam ale jestem trochę przeziębiona, pisałam go z wieczora a dokańczałam rano i może to dlatego tak dziwnie wyszedł,efekt niewyspania :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. piszę jeszcze raz, xD jak dla mnie ten rozdział był super. :) tak jak i cały blog. :) Zapraszam również do mnie http://opowiadaniaxxd.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń