Nie spodziewałam się tego. To był brązowooki członek One Direction - tak, Zayn.
Serce waliło mi jak oszalałe. Miałam wrażenie ze za chwilę wyskoczy mi z piersi. Takie niepozorne spotkanie a tyle niepotrzebnych emocji. Tyle złych wspomnień związanych z jego osobą.
Stanęłam twarzą w stronę maski czarnego pojazdu marki bmw, z którego właśnie wysiadł mulat.
Czym bliżej podchodził do mnie tym ja bardziej się cofałam. Wyglądało to jak amnezja. Jakby zapomniała jak wygląda. Chociaż wcale nie chodziło o to. Ja po prostu nie chciałam wracać do przeszłości - zapomnieć. To spotkanie było jak najbardziej zbędne.
-Camilla? - powtórzył
-Muszę iść - pokazałam kciukiem na drugą stronę ulicy i postawiłam pierwszy krok
-Tym razem nie pozwolę Ci tak szybko uciec- złapał mnie za dłoń
-Zostaw! Czego chcesz - uwolniłam się z jego uścisku
-Porozmawiać - odparł chowając dłonie do kieszeni
-Nie mam czasu, śpieszę się do szkoły
-O to akurat cię podwiozę - pokazał na samochód
-Nie,dzięki pójdę pieszo
-Poczekaj, teraz tak będzie cały czas przede mną uciekać?
-Wiesz, że właśnie marnuję czas na rozmowę zamiast iść do szkoły zaliczyć test? Zaraz będę spóźniona - spojrzałam na zegarek na nadgarstku, było już za dziesięć ósma
-Więc nie gadaj tylko wsiadaj - otworzył mi drzwi
-No dobra - westchnęłam, zgodziłam się tylko dlatego,że zależało mi na tym zaliczeniu
Przez dziesięciominutowy odcinek drogi ani ja ani on nie puścił pary z ust. Natomiast gdy samochód zatrzymał się przed samym wejściem do szkoły Zayn zaczął prosić mnie o spotkanie
-Proszę, dzisiaj wieczorem po ciebie przyjadę, pojedziemy gdzieś i porozmawiamy na spokojnie - nalegał
-Nie, słyszysz, ja chcę zapomnieć. Nie chcę drążyć tematu.
-Nie wypuszczę Cię dopóki sie nie zgodzisz - zamknął jednym przyciskiem wszystkie drzwi
-Proszę, jestem już spóźniona ! - błagałam ale on nie uległ, tylko pokiwał głową na boki
Przygryzłam dolną wargę.
-Dobra!
-Co dobra?
-Zgadzam się, dzisiaj o 18 przyjedź pod mój dom.
-O 18 ? Nie zdążę.
-To o 19 - otworzył drzwi
-Ok - krzyknął, widziałam jak jego kąciki ust unoszą się do góry, uśmiechnął się
Biegiem przekroczyłam schody i wpadłam do klasy po drodze zostawiając w szatni kurtkę.
-Przepraszam, autobus mi uciekł - weszłam do klasy zdyszana i z wypiekami na twarzy
-Siadaj i pisz- podał mi kartkę a właściwie arkusz kartkek
Serce waliło mi jak oszalałe. Miałam wrażenie ze za chwilę wyskoczy mi z piersi. Takie niepozorne spotkanie a tyle niepotrzebnych emocji. Tyle złych wspomnień związanych z jego osobą.
Stanęłam twarzą w stronę maski czarnego pojazdu marki bmw, z którego właśnie wysiadł mulat.
Czym bliżej podchodził do mnie tym ja bardziej się cofałam. Wyglądało to jak amnezja. Jakby zapomniała jak wygląda. Chociaż wcale nie chodziło o to. Ja po prostu nie chciałam wracać do przeszłości - zapomnieć. To spotkanie było jak najbardziej zbędne.
-Camilla? - powtórzył
-Muszę iść - pokazałam kciukiem na drugą stronę ulicy i postawiłam pierwszy krok
-Tym razem nie pozwolę Ci tak szybko uciec- złapał mnie za dłoń
-Zostaw! Czego chcesz - uwolniłam się z jego uścisku
-Porozmawiać - odparł chowając dłonie do kieszeni
-Nie mam czasu, śpieszę się do szkoły
-O to akurat cię podwiozę - pokazał na samochód
-Nie,dzięki pójdę pieszo
-Poczekaj, teraz tak będzie cały czas przede mną uciekać?
-Wiesz, że właśnie marnuję czas na rozmowę zamiast iść do szkoły zaliczyć test? Zaraz będę spóźniona - spojrzałam na zegarek na nadgarstku, było już za dziesięć ósma
-Więc nie gadaj tylko wsiadaj - otworzył mi drzwi
-No dobra - westchnęłam, zgodziłam się tylko dlatego,że zależało mi na tym zaliczeniu
Przez dziesięciominutowy odcinek drogi ani ja ani on nie puścił pary z ust. Natomiast gdy samochód zatrzymał się przed samym wejściem do szkoły Zayn zaczął prosić mnie o spotkanie
-Proszę, dzisiaj wieczorem po ciebie przyjadę, pojedziemy gdzieś i porozmawiamy na spokojnie - nalegał
-Nie, słyszysz, ja chcę zapomnieć. Nie chcę drążyć tematu.
-Nie wypuszczę Cię dopóki sie nie zgodzisz - zamknął jednym przyciskiem wszystkie drzwi
-Proszę, jestem już spóźniona ! - błagałam ale on nie uległ, tylko pokiwał głową na boki
Przygryzłam dolną wargę.
-Dobra!
-Co dobra?
-Zgadzam się, dzisiaj o 18 przyjedź pod mój dom.
-O 18 ? Nie zdążę.
-To o 19 - otworzył drzwi
-Ok - krzyknął, widziałam jak jego kąciki ust unoszą się do góry, uśmiechnął się
Biegiem przekroczyłam schody i wpadłam do klasy po drodze zostawiając w szatni kurtkę.
-Przepraszam, autobus mi uciekł - weszłam do klasy zdyszana i z wypiekami na twarzy
-Siadaj i pisz- podał mi kartkę a właściwie arkusz kartkek
Podczas pisania myśli zaprzątał mi Malik. Czułam jak wiedza umyka mi z głowy.
Pustka,pustka i jeszcze raz pustka. Jak znowu obleje to chyba go zabiję. To przez niego.
-Camilla skup się! - mówiłam sobie w myślach
To pomogło! Zaczęłam uzupełniać wszystkie pytania. Została mi ostatnia strona.
Wtedy profesor kazał oddać kartki. Myślałam,że za chwilę na niego nakrzyczę.Kiedy podszedł i chciał zabrać papier z blatu ławki spojrzałam na niego błagalnym spojrzeniem i poprosiłam o dodatkowych 5 minut. Myślałam,że nie zgodzi się ale udało mi się. Nawet lekko się uśmiechnął.
Taki gbur jednak też ma uczucia.
Skończyłam dokładnie po upływie danego czasu. Z uśmiechem oddałam kartkę i opuściłam salę historyczną.
Wyszłam na korytarz. Trwała 20 minutowa przerwa. Usiadłam na ławce obok sali, w której teraz miałam zajęcia z chemii. Akurat z tym przedmiotem nie miałam problemów. Rozumiałam go jak nikt inny. Miałam nadzieje,że już nikt nie popsuje mi dobrego humor.
Ale jednak prysnął gdy na horyzoncie zobaczyłam Victorię. Odstrojona w granatową, krótką sukienkę, która ledwo zakrywała jej tyłek. Włosy rozpuszczone, które dodawały jej lat. Wyglądała raczej jak pani profesor a nie uczennica. Szła pewnym krokiem. Dawno nie widziałam w jej oczach tyle pewności. Po samym wyglądzie można śmiało wywnioskować zmianę.
To nie ta sama Vica, którą spotkałam kilka miesięcy temu.
Obserwowałam jej zachowanie całą przerwę. Siedziała trochę dalej niż ja, dlatego mnie nie widziała.
Weszłam do klasy jako pierwsza po dzwonku. Zaraz za mną ona. Usiadłam w ostatniej ławce, obok okna. Zawsze kiedy lekcja mnie nie interesowała patrzyłam przez nie, w ten sposób szybciej mijał czas.
Pech chciał,że blondynka zajęła miejsce obok mnie. Spoglądałam na nią pytająco. Nie zwróciła na to uwagi. Siedziała wyprostowana, jej wzrok zatrzymał się na tablicy i tkwił tam całą lekcję.
Usłyszałam dzwonek,wrzuciłam zeszyt do torby i żwawym krokiem wyszłam.
Poszłam do automatu z napojami. Chciało mi się spać, dlatego na poprawę samopoczucia wybrałam kawę. Szła w kierunku klasy od matematyki. Popijałam ciemny napój kawowy, powoli stąpając po stopniach długich schodów, które prowadziły na wyższe piętro. Wzrok wpatrzony miałam w kubek by nie wylać na siebie cieczy. Nie byłoby to fajne. Jedną ręką puściłam plastikowe naczynie, ponieważ poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Chciałam sprawdzić kto to.
Potchnęłam się przy tym o jeden ze stopni i pół kawy wylądowało na osobie przechodzącej właśnie obok mnie. Tą osobą okazała się być niebieskooka Victoria.
-Przepraszam - rzekłam podnosząc kubek z podłogi
-Cholera, specjalnie to zrobiłaś ? - wyskoczyła do mnie z pretensjami
-Nie! Sprawdzałam telefon bo ktoś mi napisała sms i się pod... z resztą nie ważne, przeprosiłam - przerwałam tłumaczenie
-To ja przepraszam, nic się nie stało - odparła ścierając z sukienki niewielką plamę
-Ok - odwróciłam się i odeszłam
-Poczekaj usłyszałam - po kilku sekundach z końca korytarza
Zdziwiona widokiem stanęłam na przeciw biegnącej do mnie blondynki.
Pustka,pustka i jeszcze raz pustka. Jak znowu obleje to chyba go zabiję. To przez niego.
-Camilla skup się! - mówiłam sobie w myślach
To pomogło! Zaczęłam uzupełniać wszystkie pytania. Została mi ostatnia strona.
Wtedy profesor kazał oddać kartki. Myślałam,że za chwilę na niego nakrzyczę.Kiedy podszedł i chciał zabrać papier z blatu ławki spojrzałam na niego błagalnym spojrzeniem i poprosiłam o dodatkowych 5 minut. Myślałam,że nie zgodzi się ale udało mi się. Nawet lekko się uśmiechnął.
Taki gbur jednak też ma uczucia.
Skończyłam dokładnie po upływie danego czasu. Z uśmiechem oddałam kartkę i opuściłam salę historyczną.
Wyszłam na korytarz. Trwała 20 minutowa przerwa. Usiadłam na ławce obok sali, w której teraz miałam zajęcia z chemii. Akurat z tym przedmiotem nie miałam problemów. Rozumiałam go jak nikt inny. Miałam nadzieje,że już nikt nie popsuje mi dobrego humor.
Ale jednak prysnął gdy na horyzoncie zobaczyłam Victorię. Odstrojona w granatową, krótką sukienkę, która ledwo zakrywała jej tyłek. Włosy rozpuszczone, które dodawały jej lat. Wyglądała raczej jak pani profesor a nie uczennica. Szła pewnym krokiem. Dawno nie widziałam w jej oczach tyle pewności. Po samym wyglądzie można śmiało wywnioskować zmianę.
To nie ta sama Vica, którą spotkałam kilka miesięcy temu.
Obserwowałam jej zachowanie całą przerwę. Siedziała trochę dalej niż ja, dlatego mnie nie widziała.
Weszłam do klasy jako pierwsza po dzwonku. Zaraz za mną ona. Usiadłam w ostatniej ławce, obok okna. Zawsze kiedy lekcja mnie nie interesowała patrzyłam przez nie, w ten sposób szybciej mijał czas.
Pech chciał,że blondynka zajęła miejsce obok mnie. Spoglądałam na nią pytająco. Nie zwróciła na to uwagi. Siedziała wyprostowana, jej wzrok zatrzymał się na tablicy i tkwił tam całą lekcję.
Usłyszałam dzwonek,wrzuciłam zeszyt do torby i żwawym krokiem wyszłam.
Poszłam do automatu z napojami. Chciało mi się spać, dlatego na poprawę samopoczucia wybrałam kawę. Szła w kierunku klasy od matematyki. Popijałam ciemny napój kawowy, powoli stąpając po stopniach długich schodów, które prowadziły na wyższe piętro. Wzrok wpatrzony miałam w kubek by nie wylać na siebie cieczy. Nie byłoby to fajne. Jedną ręką puściłam plastikowe naczynie, ponieważ poczułam wibracje telefonu w kieszeni. Chciałam sprawdzić kto to.
Potchnęłam się przy tym o jeden ze stopni i pół kawy wylądowało na osobie przechodzącej właśnie obok mnie. Tą osobą okazała się być niebieskooka Victoria.
-Przepraszam - rzekłam podnosząc kubek z podłogi
-Cholera, specjalnie to zrobiłaś ? - wyskoczyła do mnie z pretensjami
-Nie! Sprawdzałam telefon bo ktoś mi napisała sms i się pod... z resztą nie ważne, przeprosiłam - przerwałam tłumaczenie
-To ja przepraszam, nic się nie stało - odparła ścierając z sukienki niewielką plamę
-Ok - odwróciłam się i odeszłam
-Poczekaj usłyszałam - po kilku sekundach z końca korytarza
Zdziwiona widokiem stanęłam na przeciw biegnącej do mnie blondynki.
-Porozmawiamy? Chciałam cię przeprosić - powiedziała zatrzymując się tuż przed moim nosem
-Może usiądziemy - pokazałam palcem na ławkę
-Dobra - usiadłam zakładając nogę na nogę - Cam ja cię bardzo,bardzo przepraszam wiesz?Wszystko wyszło nie tak, nie powinnam była tak się zachowywać.
-Oszczędź to gadanie, przyjmuję przeprosiny -
skończyłam kłótnię z przyjaciółką skromnym pojednaniem i podałam jej rękę na zgodę
Reszta lekcji minęła w mgnieniu oka. Nim się obejrzałam byłam już w domu i czekałam aż pani Gonzalez poda nam obiad. Tym razem to mama wyjechała, ale już jutro z rana miała pojawić się w domu. Po niedokończonym posiłku odrobiłam lekcje z Dominicą. Tak, dobrze słyszycie z moją,młodszą siostrą. Od momentu kiedy dowiedziała co się stało zrozumiała czemu tak się zachowywała i stała się dla mnie milsza to też ja czynię dla niej to samo.
Skończyłyśmy bardzo szybko wtedy ja od razu poszłam pod prysznic. Potem nałożyłam lekki make up. Aby nie wyglądać jak kościotrup. Moja twarz ostatnimi czasy zrobiła się bardzo blada, mało jem, bo nie mam ochoty może to dlatego.
Przeszukałam całą garderobę jednak nie wybrałam nic odpowiedniego. Zasięgnęłam rady Domi, ponieważ sama nie wybrałam bym niczego do jutra.Jak mam się ubrać skoro nie wiem co to za okazja, czego się spodziewać? To randka, czy zwykłe spotkanie towarzyskie? Cóż.
Nie mniej jednak siostra wybrałam dla mnie bardzo fajny zestaw,że też wcześniej tego nie zauważyłam.
Założyłam luźną bluzkę i legginsy. Ocieplana,czarna kurtka i niskie,wygodne botki idealnie się komponowały <KLIK>
Wyjrzałam przez szybę. Czarny pojazd stał pod bramą. Wyszłam z pokoju chowając do torebki błyszczyk i perfumy. Schodząc ze schodów usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Zeszłam tam i zastałam mamę z walizkami.
-Jesteś wcześniej - podeszłam przytulić zmarzniętą kobietę
-Tak, wyrobiliśmy się wcześnie i jestem. A gdzie ty się wybierasz?
-Idę .. na spotkanie.
-Z kim? - podparła bioder dłońmi zasłaniając mi drogę
-Mamo?!
-Mów bo nie wyjdziesz - uśmiechnęła się
-Z Zaynem
-Z tym?
-Tak z tym z tego zespołu.
-Ale?
-Potem ci wytłumaczę - odsunęłam mi się z drogi
-O której będziesz?
-Nie wiem, on mnie przywiezie nie martw się - powiedziałam i wyszłam
Niezdecydowana i trochę niepewna wsiadłam do bmw.
-Hej - przywitał się i pocałował mnie w policzek jednak ja odchyliłam twarz na bok
-Może usiądziemy - pokazałam palcem na ławkę
-Dobra - usiadłam zakładając nogę na nogę - Cam ja cię bardzo,bardzo przepraszam wiesz?Wszystko wyszło nie tak, nie powinnam była tak się zachowywać.
-Oszczędź to gadanie, przyjmuję przeprosiny -
skończyłam kłótnię z przyjaciółką skromnym pojednaniem i podałam jej rękę na zgodę
Reszta lekcji minęła w mgnieniu oka. Nim się obejrzałam byłam już w domu i czekałam aż pani Gonzalez poda nam obiad. Tym razem to mama wyjechała, ale już jutro z rana miała pojawić się w domu. Po niedokończonym posiłku odrobiłam lekcje z Dominicą. Tak, dobrze słyszycie z moją,młodszą siostrą. Od momentu kiedy dowiedziała co się stało zrozumiała czemu tak się zachowywała i stała się dla mnie milsza to też ja czynię dla niej to samo.
Skończyłyśmy bardzo szybko wtedy ja od razu poszłam pod prysznic. Potem nałożyłam lekki make up. Aby nie wyglądać jak kościotrup. Moja twarz ostatnimi czasy zrobiła się bardzo blada, mało jem, bo nie mam ochoty może to dlatego.
Przeszukałam całą garderobę jednak nie wybrałam nic odpowiedniego. Zasięgnęłam rady Domi, ponieważ sama nie wybrałam bym niczego do jutra.Jak mam się ubrać skoro nie wiem co to za okazja, czego się spodziewać? To randka, czy zwykłe spotkanie towarzyskie? Cóż.
Nie mniej jednak siostra wybrałam dla mnie bardzo fajny zestaw,że też wcześniej tego nie zauważyłam.
Założyłam luźną bluzkę i legginsy. Ocieplana,czarna kurtka i niskie,wygodne botki idealnie się komponowały <KLIK>
Wyjrzałam przez szybę. Czarny pojazd stał pod bramą. Wyszłam z pokoju chowając do torebki błyszczyk i perfumy. Schodząc ze schodów usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Zeszłam tam i zastałam mamę z walizkami.
-Jesteś wcześniej - podeszłam przytulić zmarzniętą kobietę
-Tak, wyrobiliśmy się wcześnie i jestem. A gdzie ty się wybierasz?
-Idę .. na spotkanie.
-Z kim? - podparła bioder dłońmi zasłaniając mi drogę
-Mamo?!
-Mów bo nie wyjdziesz - uśmiechnęła się
-Z Zaynem
-Z tym?
-Tak z tym z tego zespołu.
-Ale?
-Potem ci wytłumaczę - odsunęłam mi się z drogi
-O której będziesz?
-Nie wiem, on mnie przywiezie nie martw się - powiedziałam i wyszłam
Niezdecydowana i trochę niepewna wsiadłam do bmw.
-Hej - przywitał się i pocałował mnie w policzek jednak ja odchyliłam twarz na bok
-Cześć - odpowiedziałam bez większego przejęcia, po czym ruszyliśmy jak się dowiedziałam w trakcie - do jego domu.
Pod budynkiem poczułam nagłą niechęć. Ale potem wyszłam. Zamknął bramę i zaprowadził mnie do środka. A sam wyszedł by zaprowadzić samochód do garażu.
Rozejrzałam się po pomieszczeniach. Kuchnia połączona z salonem, chyba 5 sypialni, 3 łazienki, ogromny basen za domem a przed śliczny ogród. Czego chcieć więcej? Wystrój wnętrz idealnie pasował jego stylu. Podobał mi się. Sama chciałabym tu mieszkać. Tylko nie wiem po co mu taki wielki dom skoro jest sam?
Na białej,niskiej szafce stały zdjęcia. Kilka z dzieciństwa kilka z koncertów. Moją uwagę przykuło zdjęcie z 3 widać w różnych przedziałach wiekowych dziewczynami. Może to fanki - pomyślałam.
-To moje siostry Waliha,Doniya i Saffa.
-Tak też myślałam - udałam głupią
-Chcesz latte? - spytał wychylając twarz zza ściany, która przedzielała salon i kuchnię
-Chętnie - usiadłam na czerwono-szarej sofie, która stała pod oknem a na przeciw niej,na ścianie powieszony chyba z 70 calowy telewizor co wzbudziło we mnie poczucie ciekawości i zdziwienia
-Duży mam telewizor co? - przyszedł i postawił dwie,wysokie szklanki z kawą
-Troszeczkę - zażartowałam
-Już wszystko w porządku ? - zapytał po krótkim milczeniu
-Na szczęście - wzięłam w dłonie gorący napój
-Cieszę się. Rozmawiałem wczoraj z Justinem na skypie. Powiedział mi,że już z tym skończyłaś.
-Tak to prawda, ale nie chcę drążyć tematu.
-Jasne - powiedział i sięgnął po swój kubek
-A u ciebie wszystko na swoim miejscu ? - postanowiłam wypytać go o wszystko
-Jak zawsze .
-Sprawy sercowe też ? - zapytałam podchwytliwie
-O dziwo tak, nawet mam dziewczynę.
-Ooo proszę - zamurowało mnie, poczułam jakby kłucie w sercu, szczerze to nawet zrobiło mi się przykro, nie wiem czemu, jednak udało mi się to ukryć
-No tak jakoś wyszło.
-A mogę wiedzieć kto to? - chciałam wiedzieć kto miał ten zaszczyt
-Niall Horan - zaczął się śmiać
-A ty nadal żartujesz a ja pytam poważnie.
-Przecież żartowałem z tą dziewczyną - uśmiechnął się
Ulżyło mi. Nie wiem dlaczego ale przejęłam się wiadomością o rzekomej dziewczynie.
Zaraz potem rozległ się dźwięk dzwonka.Ktoś dobijał się do drzwi. Wydawało mi się,że to chłopaki,bo było ich słychać już dłuższy czas.
-Otworze -wstał i podszedł do drzwi- Wchodźcie
-Obejrzałam się przez ramie i ujrzałam całą piąteczkę w komplecie - uśmiechnęłam się szeroko i przywitałam - Cześć !
-Niespodziewany gość - mrugał do Zayna Lou
-Randka - powiedział najmłodszy
-Przeszkodziliśmy, uuu - zaczęli buczeć
-Nie przeszkadzacie, to raczej ja już pójdę - wstałam i wzięłam torebkę z kanapy
-Nie no co ty, przecież oni zaraz wychodzą, prawda ?- spojrzał na nich Malik
-Tak, idziemy na imprezę, wpadliśmy tylko zostawić rzeczy u Zayn'a bo dzisiaj tu przenocujemy.
-Aha - zrobiłam dziwną minę i wróciłam na miejsce, postanowiłam się już nic nie odzywać i poczekać aż chłopaki opuszczą progi domu
Siedziałam sama chyba przez 20 minut. Co chwilę słyszałam śmiech, szeptanie i bieganie. Zachowywali się jak dzieci.Taki Big Baby z One Direction. To brzmi tak bardzo nierealnie a jednak!
-Przepraszam - usiadł trochę zdyszany obok mnie, chwilę później usłyszałam dźwięk trzaśnięcia drzwiami
-Ok, nic się nie stało. A wiesz ?
-Tak? - ciekawsko spytał
-Zamiast One Direction powinniście nazywać się Big Babies -zaśmiałam się pod nosem
-Nie rozumiem ? - speszony odsunął się trochę w tył
-No wiesz,wasze zachowanie idealnie pasuje do tej nazwy - ponownie się zaśmiałam
-Aa, już rozumiem
Na moment zapadła martwa cisza. Przerwałam ją.
-Zayn? Ale chyba ty chciałeś pogadać o czymś ważny, tak?
-Yy, tak - odpowiedział wyrwany z zamyślenia
-Tak więc? O czym? - spytałam ale on zachowywał się jakby był zahipnotyzowany- Halo? - machnęłam ręką przed jego oczami, które utkwiły wzrokiem na jego zakłopotanych rękach
-Zamyśliłem się - potrząsnął głową na bok
-Widzę - przytaknęłam
On wziął głęboki oddech i dalej ciągnął
-Powiedz mi .. na czym stoję ?
-Teraz to ja nie rozumiem ?
-Odkąd wyjechałaś, zmieniłem się, nie chodzę na żadne imprezy, na koncertach nie mam ochoty śpiewać, nawet fani to zauważyli. Nie mam po co wstawać rano, kiedy nie mam sensu żyć. Wciąż spędzam czas samotnie, siedzę w domu i albo śpię albo siedzę przy laptopie. Kiedy czytałem twój list, popłakałem się. Naprawdę, jestem mięczakiem wiem. To nie jest ważne. Ważne to,że Cię kocham, najbardziej. Nim się spostrzegłem zakochałem się w Tobie. Nie mam pojęcia jak to się stało. To było jak pstryknięcia palcami. Jeden moment. Sam nie wierze w to co mówię.. kurde.
Ja Cię kocham Camilla, chcę być z Tobą. Chciałbym wiedzieć, czy mogę liczyć na jakiekolwiek zamiary z twojej strony. Czy zupełnie nic z tego. Czy ty coś do mnie czujesz? - na chwilę zamilkł-Zrozumiem, jeśli powiesz,że nie wyobrażasz sobie życia z kimś takim jak ja. Będzie mi trudno ale zrozumiem. Jedno twoje słowo i zmienia się moje życie. Muszę to wiedzieć!
No powiedz coś wreszcie, proszę
-Zayn..ja..nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej prawdę
-Zaskoczyłeś mnie, bardzo. Ja już sobie wszystko poukładałam
-Czyli nic z tego?
-Dasz mi dokończyć - kontynuowałam- Tak jak mówiłam poukładałam sobie wszystko, wszystkie sprawy,przyszłość i teraz nie chciałabym się z nikim wiązać, nie chodzi o to,że nie chciałbym być z tobą, bo jesteś gwiazdą, po prostu muszę się teraz zająć nauką, rodziną, sobą. Myślę,że może jak skończę szkołę to będę miała więcej wytchnienia, czasu, chęci.
-Jeszcze raz.. wróć. Czyli mam szansę? Kiedyś ?- podniósł spuszczoną głowę
-Kiedyś - pokiwałam głową a on podskoczył do góry i wymachiwał rękoma jakby dali mu lizaka, po czym odgarnął włosy do tyłu i usiadł jakby nigdy nic
-Cieszę się - uśmiechnął się 'pełną' gębą
-Ok- zmarszczyłam brwi ze zdziwienia
-Ale będziemy teraz przyjaciółmi, co nie?
-Jeśli chcesz - odpowiedziałam, a on przylgnął do mnie i wciągnął mnie w swoje silne objęcia
-Przepraszam - usłyszałam głos za plecami
-Co ty tu robisz Louis? - speszona usiadłam nieco dalej od Malika
-Zapomniałem portfela, ale wy nie przeszkadzajcie sobie - wybuchnął śmiechem,jak to Lou
Oboje siedzieliśmy cicho. Kiedy Tomlinson wyszedł domownik, zaproponował mi aby została u niego na noc ale niestety musiałam wracać do domu bo Dominica, się nagle rozchorowała a mama sama nie dawała sobie z nią rady. Pani Gonzalez już skończyła pracę a taty jeszcze nie było w domu.
Mulat odwiózł mnie pod samą bramę. Widziałam,że liczył na buziaka w usta, jednak ja tylko cmoknęłam go w policzek i pomachałam zamykając stalową bramę.
Zrezygnowany odjechał z piskiem opon.
Ledwo weszłam do domu a usłyszałam donośny głos mamy na górze.
-Cam, chodź tutaj. Nie wiem co jej jest- krzyczała
Pobiegłam co sił na górę i zobaczyłam Domę, była cała blada, oczy podkrążone, sine. Dusiła się, obok stała miska. Musiała zwracać, czego ona się najadła - pomyślałam.
-Co tak stoisz, zrób coś- mama była taka rozproszona, nie wiedziała co robić
______________________________________________________
Nowe życie Camilii, nowe problemy,nowi ludzie - już wkrótce przekonacie się co czeka główną bohaterkę
Pod budynkiem poczułam nagłą niechęć. Ale potem wyszłam. Zamknął bramę i zaprowadził mnie do środka. A sam wyszedł by zaprowadzić samochód do garażu.
Rozejrzałam się po pomieszczeniach. Kuchnia połączona z salonem, chyba 5 sypialni, 3 łazienki, ogromny basen za domem a przed śliczny ogród. Czego chcieć więcej? Wystrój wnętrz idealnie pasował jego stylu. Podobał mi się. Sama chciałabym tu mieszkać. Tylko nie wiem po co mu taki wielki dom skoro jest sam?
Na białej,niskiej szafce stały zdjęcia. Kilka z dzieciństwa kilka z koncertów. Moją uwagę przykuło zdjęcie z 3 widać w różnych przedziałach wiekowych dziewczynami. Może to fanki - pomyślałam.
-To moje siostry Waliha,Doniya i Saffa.
-Tak też myślałam - udałam głupią
-Chcesz latte? - spytał wychylając twarz zza ściany, która przedzielała salon i kuchnię
-Chętnie - usiadłam na czerwono-szarej sofie, która stała pod oknem a na przeciw niej,na ścianie powieszony chyba z 70 calowy telewizor co wzbudziło we mnie poczucie ciekawości i zdziwienia
-Duży mam telewizor co? - przyszedł i postawił dwie,wysokie szklanki z kawą
-Troszeczkę - zażartowałam
-Już wszystko w porządku ? - zapytał po krótkim milczeniu
-Na szczęście - wzięłam w dłonie gorący napój
-Cieszę się. Rozmawiałem wczoraj z Justinem na skypie. Powiedział mi,że już z tym skończyłaś.
-Tak to prawda, ale nie chcę drążyć tematu.
-Jasne - powiedział i sięgnął po swój kubek
-A u ciebie wszystko na swoim miejscu ? - postanowiłam wypytać go o wszystko
-Jak zawsze .
-Sprawy sercowe też ? - zapytałam podchwytliwie
-O dziwo tak, nawet mam dziewczynę.
-Ooo proszę - zamurowało mnie, poczułam jakby kłucie w sercu, szczerze to nawet zrobiło mi się przykro, nie wiem czemu, jednak udało mi się to ukryć
-No tak jakoś wyszło.
-A mogę wiedzieć kto to? - chciałam wiedzieć kto miał ten zaszczyt
-Niall Horan - zaczął się śmiać
-A ty nadal żartujesz a ja pytam poważnie.
-Przecież żartowałem z tą dziewczyną - uśmiechnął się
Ulżyło mi. Nie wiem dlaczego ale przejęłam się wiadomością o rzekomej dziewczynie.
Zaraz potem rozległ się dźwięk dzwonka.Ktoś dobijał się do drzwi. Wydawało mi się,że to chłopaki,bo było ich słychać już dłuższy czas.
-Otworze -wstał i podszedł do drzwi- Wchodźcie
-Obejrzałam się przez ramie i ujrzałam całą piąteczkę w komplecie - uśmiechnęłam się szeroko i przywitałam - Cześć !
-Niespodziewany gość - mrugał do Zayna Lou
-Randka - powiedział najmłodszy
-Przeszkodziliśmy, uuu - zaczęli buczeć
-Nie przeszkadzacie, to raczej ja już pójdę - wstałam i wzięłam torebkę z kanapy
-Nie no co ty, przecież oni zaraz wychodzą, prawda ?- spojrzał na nich Malik
-Tak, idziemy na imprezę, wpadliśmy tylko zostawić rzeczy u Zayn'a bo dzisiaj tu przenocujemy.
-Aha - zrobiłam dziwną minę i wróciłam na miejsce, postanowiłam się już nic nie odzywać i poczekać aż chłopaki opuszczą progi domu
Siedziałam sama chyba przez 20 minut. Co chwilę słyszałam śmiech, szeptanie i bieganie. Zachowywali się jak dzieci.Taki Big Baby z One Direction. To brzmi tak bardzo nierealnie a jednak!
-Przepraszam - usiadł trochę zdyszany obok mnie, chwilę później usłyszałam dźwięk trzaśnięcia drzwiami
-Ok, nic się nie stało. A wiesz ?
-Tak? - ciekawsko spytał
-Zamiast One Direction powinniście nazywać się Big Babies -zaśmiałam się pod nosem
-Nie rozumiem ? - speszony odsunął się trochę w tył
-No wiesz,wasze zachowanie idealnie pasuje do tej nazwy - ponownie się zaśmiałam
-Aa, już rozumiem
Na moment zapadła martwa cisza. Przerwałam ją.
-Zayn? Ale chyba ty chciałeś pogadać o czymś ważny, tak?
-Yy, tak - odpowiedział wyrwany z zamyślenia
-Tak więc? O czym? - spytałam ale on zachowywał się jakby był zahipnotyzowany- Halo? - machnęłam ręką przed jego oczami, które utkwiły wzrokiem na jego zakłopotanych rękach
-Zamyśliłem się - potrząsnął głową na bok
-Widzę - przytaknęłam
On wziął głęboki oddech i dalej ciągnął
-Powiedz mi .. na czym stoję ?
-Teraz to ja nie rozumiem ?
-Odkąd wyjechałaś, zmieniłem się, nie chodzę na żadne imprezy, na koncertach nie mam ochoty śpiewać, nawet fani to zauważyli. Nie mam po co wstawać rano, kiedy nie mam sensu żyć. Wciąż spędzam czas samotnie, siedzę w domu i albo śpię albo siedzę przy laptopie. Kiedy czytałem twój list, popłakałem się. Naprawdę, jestem mięczakiem wiem. To nie jest ważne. Ważne to,że Cię kocham, najbardziej. Nim się spostrzegłem zakochałem się w Tobie. Nie mam pojęcia jak to się stało. To było jak pstryknięcia palcami. Jeden moment. Sam nie wierze w to co mówię.. kurde.
Ja Cię kocham Camilla, chcę być z Tobą. Chciałbym wiedzieć, czy mogę liczyć na jakiekolwiek zamiary z twojej strony. Czy zupełnie nic z tego. Czy ty coś do mnie czujesz? - na chwilę zamilkł-Zrozumiem, jeśli powiesz,że nie wyobrażasz sobie życia z kimś takim jak ja. Będzie mi trudno ale zrozumiem. Jedno twoje słowo i zmienia się moje życie. Muszę to wiedzieć!
No powiedz coś wreszcie, proszę
-Zayn..ja..nie wiem co powiedzieć.
-Najlepiej prawdę
-Zaskoczyłeś mnie, bardzo. Ja już sobie wszystko poukładałam
-Czyli nic z tego?
-Dasz mi dokończyć - kontynuowałam- Tak jak mówiłam poukładałam sobie wszystko, wszystkie sprawy,przyszłość i teraz nie chciałabym się z nikim wiązać, nie chodzi o to,że nie chciałbym być z tobą, bo jesteś gwiazdą, po prostu muszę się teraz zająć nauką, rodziną, sobą. Myślę,że może jak skończę szkołę to będę miała więcej wytchnienia, czasu, chęci.
-Jeszcze raz.. wróć. Czyli mam szansę? Kiedyś ?- podniósł spuszczoną głowę
-Kiedyś - pokiwałam głową a on podskoczył do góry i wymachiwał rękoma jakby dali mu lizaka, po czym odgarnął włosy do tyłu i usiadł jakby nigdy nic
-Cieszę się - uśmiechnął się 'pełną' gębą
-Ok- zmarszczyłam brwi ze zdziwienia
-Ale będziemy teraz przyjaciółmi, co nie?
-Jeśli chcesz - odpowiedziałam, a on przylgnął do mnie i wciągnął mnie w swoje silne objęcia
-Przepraszam - usłyszałam głos za plecami
-Co ty tu robisz Louis? - speszona usiadłam nieco dalej od Malika
-Zapomniałem portfela, ale wy nie przeszkadzajcie sobie - wybuchnął śmiechem,jak to Lou
Oboje siedzieliśmy cicho. Kiedy Tomlinson wyszedł domownik, zaproponował mi aby została u niego na noc ale niestety musiałam wracać do domu bo Dominica, się nagle rozchorowała a mama sama nie dawała sobie z nią rady. Pani Gonzalez już skończyła pracę a taty jeszcze nie było w domu.
Mulat odwiózł mnie pod samą bramę. Widziałam,że liczył na buziaka w usta, jednak ja tylko cmoknęłam go w policzek i pomachałam zamykając stalową bramę.
Zrezygnowany odjechał z piskiem opon.
Ledwo weszłam do domu a usłyszałam donośny głos mamy na górze.
-Cam, chodź tutaj. Nie wiem co jej jest- krzyczała
Pobiegłam co sił na górę i zobaczyłam Domę, była cała blada, oczy podkrążone, sine. Dusiła się, obok stała miska. Musiała zwracać, czego ona się najadła - pomyślałam.
-Co tak stoisz, zrób coś- mama była taka rozproszona, nie wiedziała co robić
______________________________________________________
Nowe życie Camilii, nowe problemy,nowi ludzie - już wkrótce przekonacie się co czeka główną bohaterkę

Ja w to wolne, które nadchodzi widzę kolejną część. ;*
OdpowiedzUsuńzobaczysz :)
OdpowiedzUsuńjaaa -,- a juz mialam nadzieje, ze bd razem.
OdpowiedzUsuńa tak wgl. mam nadzieje, ze z Dominica nic strasznego..
czekam na next! :) @luv_myy_harreh